Dziś dzień latawca (hi hi, dobrze że nie latawicy! ;-). No i z tej okazji wczoraj do prawie dziesiątej wieczorem wykonywany był latawiec na dzisiejszy piknik. Tyśka zapomniała, ze jakiś tam czas temu zgłosiła się do udziału w tym pikniku, a że jest dość obowiązkowa i chętna do wszystkiego co pozalekcyjne to było "Mamuś pomóż". Dobrze, że w domu był jakiś stary latawiec. Wykorzystałyśmy patyki ze stelażu, mocowania patyków i uchwyt do sznurka. Przydał się stary foliowy obrus (świąteczny!) i resztki kolorowych oklein. Pogoda była dziś stworzona do puszczania latawców, a że miejsce (lotnisko modelarskie) też idealne to nawet nasz latawiec poleciał. Tyśka dostała nawet wyróżnienie. I była telewizja internetowa (relacja wkrótce). Latawce były różne, amatorskie i profesjonalne. Tylko tata nie spisał się z aparatem
i zrobił zdjęcie tylko kilku.
To latawiec Martyny
Tysia jak zwykle klasyka ubioru, kolor, prostota, pieknie! To będzie piękna kobieta! Pisałam to już? Ech, powtarzam się :-))))
OdpowiedzUsuń