Łączna liczba wyświetleń

środa, 20 czerwca 2018

Unstoppable

No tym razem chemia. Ale za to jaka! Dostałyśmy do testowania perełki zapachowe Lenora. Tak, właśnie te z reklamy "trochę, a może trochę więcej". Co prawda nie moja wersja zapachowa, bo zaraz poleciałam do sklepu i obwąchałam pozostałe zapachy :-). Nie mniej jednak warte swojej ceny. Pachną pięknie, długo i  intensywnie. Jak dla mnie wystarczy jedna porcja na pranie, więc wychodzi że z jednej butelki zrobimy 11 prań. Koszt około 2,30 za jedno pranie, więc wcale nie tak drogo.  Na pewno kupię inny zapach (do wyboru mamy cztery wersje). Podejrzewam, ze gdybym miała kupić bez testów, pewnie bym nie kupiła. Butelki mają jeden sprytny myk. Bez konieczności otwierania możemy poznać zapach podczas zakupów. W nakrętce są cztery dyskretne otwory, wystarczy ścisnąć butelkę i poznamy zapach perełek. Sprytne.





Przygód z PP ciąg dalszy

Ale zołza jestem. No myśleli, że mnie mają z głowy. A tu zonk. 
Ponieważ w zeszłym roku odstawiliśmy całkowicie leki, a neurolog stwierdził że Młoda jest całkiem zdrowa, to pomyślałam sobie "Ciekawe co tam słychać w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej?". Ponieważ słyszałam od znajomej, Że w Będzinie mają jednak całkiem inne podejście niż w Czeladzi, wykonałam telefonik. pani najpierw bardzo się zdziwiła, ze chcemy do nich choć rejon mamy gdzie indziej ale, nie powiem, zapisała. Po pierwszej wizycie usłyszałam, że i tak musimy zrobić wszystkie badania. Chociaż... Chociaż w zasadzie wszystkie testy dostosowane są do 14 roku życia atu już 17.... Ale nic to. Potem okazało się że Młoda jest za stara. Teraz badania pod kątem dysleksji to tylko na wniosek szkoły. Ale na podstawie papierów wydaje się że bardziej w grę wchodzi dyskalkulia niż dysleksja. 
NA PODSTAWIE PAPIERÓW!!!
Więc muszę do szkoły. Szkoła jakoś tak chętna nie była i jakoś nie bardzo wiedziała o co kaman. Ale wystawią (ciekawe kiedy bo koniec roku za dwa dni a wniosku jak nie było tak nie ma).
Pierwsze badanie - badanie słuchu, miało być jakieś inne niż do tej pory. Pani pedagog (psycholog?) już "znajoma" bo z Czeladzi zdziwiła się bo badanie słuch u niem było poprzednio (prawie siedem lat temu) a nikt jeszcze nie przychodził drugi raz!. Ale zrobiła. No oczywiście z przekąsem stwierdziła, że jest wszystko OKI bo inaczej być nie mogło. Ale dwa razy stwierdziła, że skoro są problemy z koncentracją to czemu dziecko poszło do technikum, powinno iść do zawodówki! Taki tekst psycholog i to przy Młodej a potem jeszcze raz na badaniu do niej bezpośrednio. Usłyszałam, ze nie pyta się szesnastolatki gdzie chce iść do szkoły tylko przy kłopotach z nauką narzuca się! No ręce mi opadły.
Pani psycholog na kolejnej wizycie przeprowadziła kolejny test, podobno wszystko wyszło superowo ( w podtekście matka się czepia i wymyśla na siłę problemy). W sierpniu mamy kolejne spotkanie z pedagogiem i zastanawiam się czy na niego iść. Cały czas podkreślam, że chodzi mi tylko o jakiś rodzaj pomocy dla Młodej, nie o orzeczenie. Robi koszmarne błędy, nie potrafi się koncentrować, nie czyta, a wychodzi na to że ja mam problem. Straciliśmy 7 lat w czasie których twierdzili, ze nic nie mogą zrobić bo "dziecko jest leczone neurologicznie ". I to był stały tekst. 
Młoda powiedział że ma dość. Jakoś sobie damy radę same. Do matury jeszcze trzy lata. 
A to Polska właśnie!