Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 24 lutego 2014

Sobota na deskach

Sobotnie popołudnie na deskach naszej sceny spędził kabaret Ciach!. Ja w pracy, przy obsłudze, za kulisami, Tyśka ze mną. Co prawda słychać było średnio, ale za to byłyśmy blisko artystów. Nie muszę dodawać, że zabawa była przednia.
Kolejna kartka w albumie Młodej.




piątek, 21 lutego 2014

O prezentach

No po prostu muszę się pochwalić. Wczoraj Młoda dostała od instruktorki jednej z naszych filii swój obraz. Malowane i wyszywane haftem wstążeczkowym. 
Mhmmmmm. Nic do dodania. Piękny.
Dziękujemy Bogusiu 

wtorek, 18 lutego 2014

Żeby nie było.

Żeby nie było, w styczniu działo się chyba jeszcze więcej. Sylwester Młoda spędziła na domówce z Kariną. Szalały z Molką "tylko" do drugiej. 



Ja miałam spokój a Martynie przydało się towarzystwo. Poza Kariną, z resztą klasy się nie dogaduje. Tak było już od dwóch lat i tak już pozostanie. Ale jeszcze tylko pół roku i zmiana szkoły.

Potem już nie było tak wesoło. Tata skręcił nogę w kolanie i wylądował na trzy tygodnie w gipsie. Dokładnie tak jak Tyśka rok temu !

Potem wszyscy poza mną się pochorowali. Młoda po feriach nie poszła do szkoły. Chora poszła na WOŚP.  




W przyszłym roku Młoda chce zabrać Molkę na zbieranie

Ferie przechorowane. Martyna miała jechać do rodziny do Włocławka. Niestety nie wyszło. Tata jakby nie nadawał się do jazdy samochodem ;-) Zabrałam ją do siebie, na ferie organizowane przez GOK.  Zaliczyłyśmy wycieczkę do zabytkowej kopalni "Guido" w Zabrzu. No, powiedzieć że zaliczyłyśmy to za dużo. Czekałyśmy na powierzchni. Młoda tak jak i ja boi się wind, piwnic i ciasnych pomieszczeń. Do dziś się zastanawiam jak przeszłyśmy obie przez rezonans magnetyczny. 


Potem zwiedziliśmy palmiarnię w Gliwicach. Co prawda myślałam, że jest większa, ale i tak ogrom roślin wywarł niezapomniane wrażenie. Niektóre kwitły, inne już miały owoce. Zdziwiłam się, że taką ilość roślin podlewa się ręcznie, z węża.





kwitnąca mandarynka

i kardamon
No i jeszcze akwarium w palmiarni. Najbardziej podobał nam się jego zakrzywiony nad głowami kształt i wrażenie, że się na nas  wyleje cała woda.



Popełniłam swoją pierwszą w życiu Tildę! Nosiło mnie już od dawna. Materiały leżały, pomysły były tylko jakoś tak chęci i czasu nie było. No ale stała się. Wiem, do ideału jej daleko ale jest! Niedługo kolejne.




Pogoda szaleje u nas strasznie. Najpierw pada deszcz, wszystko pokrywa gruba warstwa lodu, potem pada śnieg, za parę dni kwitną mi stokrotki i puszczają pąki magnolii. No jak tu nie zwariować.





Powinien czekać nas teraz wyjazd do Krakowa na sesję zdjęciową, wygraną w styczniu na FB. I na prawdę nie wiem co zrobić. Najpierw nie jeździł tata, teraz nie jeździ samochód. Po prawie dwóch miesiącach w garażu, posłuszeństwa odmówił akumulator a po naładowaniu elektronika. Ufff. Czy ktoś zna dobrą metodę odczyniania uroku? Bo chyba nas ktoś przeklął czy coś...
Może zawiążę sobie czerwoną nitkę?

Gwiazdorski koniec roku

No pięknie, już luty a ja piszę o końcu roku. Takich zaległości dawno nie było. Ale cóż, takie życie. Chyba nie ja jedna tylko tak mam. Te dwa, a w zasadzie trzy miesiące, w wielkim skrócie.
Obsypało nam przed świętami spotkaniami ze znanymi osobami. W cyklu "Wieczór z gwiazdą" zawitał do nas Zbyszek Zamachowski. Zrobił nam wielką niespodziankę pojawiając się z Moniką Richardson. Fajni, sympatyczni ludzie, bez bufonady rozmawiający z ludźmi i opowiadający o swoim życiu.




Potem mieliśmy spotkanie autorskie ze Zbigniewem Kołbą (oj, obrodziły nam Zbyszki ;-) ) autorem książki o krioterapii i naturalnych metodach leczenia bezsenności. Wiem, że autor jeździ ze spotkaniami po całej Polsce wiec jeśli ktoś będzie miał okazję niech weźmie udział. Na prawdę warto. Krioterapia to temat przewodni, poza tym rozmowa dotyczy zdrowego odżywiania, rehabilitacji, naturalnych metod leczenia, a wszystko w przekazane w przystępny sposób.


Przed samymi świętami Urząd Gminy zafundował nam spotkanie z Dorotą Stalińską na temat bezpieczeństwa na drodze. Strzał w dziesiątkę. Wszystkie prelekcje wygłaszane przez policjantów i innych specjalistów mogą się schować. Każdy kto zna Panią Dorotę zna jej sposób zachowania wie o czym mówię. Było głośno, było wesoło i ciekawie.Na 100% w każdej małej (i dużej też) głowie zostały zasady ruchu drogowego i pieszego.



Do świąt przygotowania przebiegły raczej szybko bo ich po prostu nie było. W tym roku trochę oszczędniej i bez rozrzutności. Razem z Tyśką robiłyśmy w tym roku miękkie ozdoby : choinki, mikołaje, aniołki.


Reszta naszych prac w galerii "Nasze prace"

A skończyło się na Pou w stroju pandy. Bo oczywiście Młoda, jak większość dzieciaków, zwariowała na punkcie Pou (sama go mam w telefonie :-P). Niestety nas Pou jeszcze się nie doczekał zdjęcia.
A Molka ciągle rośnie ...