Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 lutego 2014

Żeby nie było.

Żeby nie było, w styczniu działo się chyba jeszcze więcej. Sylwester Młoda spędziła na domówce z Kariną. Szalały z Molką "tylko" do drugiej. 



Ja miałam spokój a Martynie przydało się towarzystwo. Poza Kariną, z resztą klasy się nie dogaduje. Tak było już od dwóch lat i tak już pozostanie. Ale jeszcze tylko pół roku i zmiana szkoły.

Potem już nie było tak wesoło. Tata skręcił nogę w kolanie i wylądował na trzy tygodnie w gipsie. Dokładnie tak jak Tyśka rok temu !

Potem wszyscy poza mną się pochorowali. Młoda po feriach nie poszła do szkoły. Chora poszła na WOŚP.  




W przyszłym roku Młoda chce zabrać Molkę na zbieranie

Ferie przechorowane. Martyna miała jechać do rodziny do Włocławka. Niestety nie wyszło. Tata jakby nie nadawał się do jazdy samochodem ;-) Zabrałam ją do siebie, na ferie organizowane przez GOK.  Zaliczyłyśmy wycieczkę do zabytkowej kopalni "Guido" w Zabrzu. No, powiedzieć że zaliczyłyśmy to za dużo. Czekałyśmy na powierzchni. Młoda tak jak i ja boi się wind, piwnic i ciasnych pomieszczeń. Do dziś się zastanawiam jak przeszłyśmy obie przez rezonans magnetyczny. 


Potem zwiedziliśmy palmiarnię w Gliwicach. Co prawda myślałam, że jest większa, ale i tak ogrom roślin wywarł niezapomniane wrażenie. Niektóre kwitły, inne już miały owoce. Zdziwiłam się, że taką ilość roślin podlewa się ręcznie, z węża.





kwitnąca mandarynka

i kardamon
No i jeszcze akwarium w palmiarni. Najbardziej podobał nam się jego zakrzywiony nad głowami kształt i wrażenie, że się na nas  wyleje cała woda.



Popełniłam swoją pierwszą w życiu Tildę! Nosiło mnie już od dawna. Materiały leżały, pomysły były tylko jakoś tak chęci i czasu nie było. No ale stała się. Wiem, do ideału jej daleko ale jest! Niedługo kolejne.




Pogoda szaleje u nas strasznie. Najpierw pada deszcz, wszystko pokrywa gruba warstwa lodu, potem pada śnieg, za parę dni kwitną mi stokrotki i puszczają pąki magnolii. No jak tu nie zwariować.





Powinien czekać nas teraz wyjazd do Krakowa na sesję zdjęciową, wygraną w styczniu na FB. I na prawdę nie wiem co zrobić. Najpierw nie jeździł tata, teraz nie jeździ samochód. Po prawie dwóch miesiącach w garażu, posłuszeństwa odmówił akumulator a po naładowaniu elektronika. Ufff. Czy ktoś zna dobrą metodę odczyniania uroku? Bo chyba nas ktoś przeklął czy coś...
Może zawiążę sobie czerwoną nitkę?

3 komentarze:

  1. Fajnie spędzone ferie :) A tacie zdrówka życzymy. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. o ooo tilda też za mną chodzi ale ja nie wiem czy mam cierpliwość ale uczynię bo mam siostrzenicę więc jako dodatek do prezentu kiedyś zapewnei powstanie :)

    twoja piekna jest

    OdpowiedzUsuń
  3. Tilda <3 marzenie... :) cudna jest :)

    OdpowiedzUsuń