Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 28 lutego 2013

Gwiazdy i kule

No i na dobrych chęciach się skończyło. Bardzo chciałabym pisać regularnie. Nic z tego. Kolejne kontakty z publiczną służbą zdrowia nie pozostawiają czasu na żadne drobne przyjemności.
W drugim tygodniu ferii (o feriach później) Tyśce zdjęli gips i nakazali fizykoterapię. Myślałam że po skręceniu to gips się zdejmuje i tyle. I nic bardziej mylnego. Lekarz wykazał się dobrą wolą i wypisał skierowanie na zabiegi : 10 laserów, 10 krioterapii, 10 tensów i 10 jonoforez. Czas oczekiwania na zabieg... - do 9 miesięcy;-). Cóż było robić, uruchomiliśmy wszystkie znane kanały i udało się  Od zeszłego czwartku codziennie rano o 7.20 jeździmy na zabiegi. Na razie po dwa dziennie (jonoforeza i krio) a potem kolejne, z tego powodu że nie można ich łączyć. Kłopotem jest wczesna pora i opuszczanie przez Tyśkę codziennie pierwszej lekcji. No niestety - albo rybki albo akwarium. W szkole już załatwione, ma tylko więcej nadrabiania. Dodatkowo pojawił się nowy kłopot. Po zeszłotygodniowej wizycie u alergologa okazało się, że z powodu uczulenia na wszelkie możliwe pyłki (wszystko na 4+) Martyna ma całkowite zwolnienie z zajęć wf poza salą gimnastyczną. Wychodzi na to, że od kwietnia praktycznie nie ćwiczy na lekcji wf (do końca marca ma zwolnienie na skręcone kolano). A co z ocenami? Skończyło się na tym, że z wf-istą ustaliliśmy, że poczekamy co będzie z kolanem (może się okazać, że to jeszcze nie koniec) i najwyżej zostanie całkowicie zwolniona z wf. Kursujemy więc  między lekarzami i szkołą i tylko donosimy nowe zaświadczenia. Uff.

To już historia
*********
Odebraliśmy kolejną opinię z Poradni PP. Już w czasie rozmowy z panią pedagog dowiedziałam się  że nie ma szans na zaświadczenie o dysleksji mimo pełnych objawów bo dziecko jest leczone neurologicznie. To nic, ze z choroby już wyszła i nie ma uszkodzenia OUN. Ale cały czas bierze leki. Nie pomogły tłumaczenia, ze leki musi brać jeszcze długo, żeby utrzymać efekty dotychczasowego leczenia. PROCEDURY!!! Ale możemy się nie martwić, w opinii zostaną zawarte wskazówki dla szkoły, jak z nią pracować aby maksymalnie jej pomóc. No to czytam zalecenia dla szkoły : sprawdzanie znajomości zasad, praca ze słownikiem ortograficznym, motywowanie drobnych sukcesów, sugerowanie autokorekty itp. Ręce mi opadły. Ani słowa o problemach z koncentracją, z pamięcią słuchową, ze słuchem fonemowym. W takim razie jakie są podstawy terapii biofeedbackiem?  Dziecko nie ma problemów. Czepiam się. Tak myślę , że może faktycznie się czepiam. Już sama nie wiem.

************
Ferie. Mimo gipsu,  licznych wizyt u lekarzy i rozpoczętej fizykoterapii, Martyna nie dała sobie zabrać tej namiastki prawdziwych ferii i codziennie jeździła na zajęcia do Siemonii. Już od kilku lat tam jeździ.  Zna dzieciaki, zna naszą instruktorkę i bardzo dobrze się tam czuje. W tym roku program nie był super napięty i pogody zbytnio nie było ale i tak wróciła zadowolona. Codziennie były zajęcia plastyczne na miejscu i poza tym były wyjazdy. Do kina, do teatru, na kulig z pieczeniem kiełbasek, była dyskoteka i zabawy. 










Gips nie był dla Martyny żadną przeszkodą, czuła się w nim całkiem dobrze. Był jedynie ograniczeniem (np. w sprzątaniu pokoju;-) Wykorzystałyśmy ten czas na granie w gry, prace plastyczne i ,niestety, telewizor i komputer (niestety matka musiała też czasem iść do pracy). Polecam grę "Superfarmer". Dość prosta ale za to wciągająca gra. 



A to zrobione jeszcze do szkoły "Miasto nocą"

Mimo gipsu nie zrezygnowała też ze spotkania z Cezarym Pazurą. Poza obejrzeniem dobrego kabaretu, mogła zrobić sobie zdjęcie i powiększyć kolekcję autografów.



 Kolekcja Martyny rośnie jak na drożdżach. Po chwilowym zarzuceniu pasji zbierania spowodowanym nawałem nauki, podczas ferii nadrobiła. Napisała całkiem sporo listów i maili z prośbą o autograf i kilka osób udało się (albo uda w najbliższych dniach) spotkać osobiście. 20 lutego zdążyła na sam koniec spotkania z Rafałem Cieszyńskim. No i efekt :



 W przyszłym tygodniu czeka ją spotkanie z Michałem Rolnickim a potem z Karolem Okrasą.
Ostatnio przyszły podpisane zdjęcia od Ewy Drzyzgi, Jackie Collins i Billa Clintona





**************

Ostatnio Tyśkę coraz częściej ciągnie do garów. Niestety tylko do gotowania, do zmywania niestety jestem potem ja. Najczęściej są to desery ale zdarzają się również treściwsze potrawy. Dzięki niej mamy coraz większe "oponki" na boczkach. Ale jak tu się oprzeć.

 Malinowa rozkosz


 Owoce pod pierzynką

 Brzoskwiniowy pucharek

Sałatka z panierowanym kurczakiem, grzankami i sosem czosnkowym

 Czekoladowe babeczki z kremem jagodowym



*************
We wtorek Tyśka była na warsztatach fakultatywnych DUD. Jak zwykle wróciła zachwycona. Tym razem tematem były "Fraktale - na pograniczu matematyki i sztuki".

Zdjęcie ze strony WSB w Dąbrowie Górniczej

Kolejne wykłady w sobotę a potem 12 marca "Fizyka baniek mydlanych".



Tak wiec żyje nam się szybko i bardzo ciekawie. Żeby tylko udało się na bieżąco wszystko notować. Ale to tylko moje pobożne życzenia.


1 komentarz:

  1. Rany julek, ula, ile tego jest!ja się nie dziwię,że Ty nie mas zczasu na pisanie też bym nie miała przy tyle rzecach do załatwienia, atrakcjach itp:-)dobrze,że później dajesz radę to wszystko spisać:-)czyta sie, jak naj;epszą książkę:-))))ide czytac dalej!

    OdpowiedzUsuń