Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 13 grudnia 2012

Aby udowodnić, że nie jest się wielbłądem...

13 grudnia 2012

To co się dzieje w NFZ woła o pomstę do nieba. Nie wiedziałam dziś czy sie śmiać czy plakac czy wyzywać od najgorszych. Zacznę od początku.
Ponieważ Tyśka nie za dobrze sie czuła, we wtorek wybraliśmy sie do lekarza, aby chorobę przepędzić przed świętami. Na miejscu okazało się, że karta jest zablokowana. Po  znajomości zostaliśmy przyjęci do lekarza a potem uzbrojeni w kartkę z numerami telefonów do katowickiego NFZ wyszliśmy z przychodni. Po trzydziestu kilku telefonach łaskawie odebrano nasz telefon i pani powiedziała, że skoro karta jest zablokowana to jakiś powód jest! Trzeba z zakładu pracy rodzica, gdzie dziecko jest zgłoszone pobrać druk ZCNA, który potwierdza uprawnienia, napisać pismo i czekać! (te wykrzykniki mają wartość wyrażoną podczas rozmowy telefonicznej odpowiednim tonem). Na nieśmiałą próbę zwrócenia uwagi, że dziecko jest przewlekle chore i potrzebuje stałego kontaktu z lekarzem, uzyskaliśmy odpowiedź, że w świetle ustawy(?) lekarz ma obowiązek przyjąć dziecko nawet bez karty (w takim razie po co one?). Nic to. Małżonek uzbrojony w druk ZCZA (poprzednik ZCNA), pismo i na wszelki wypadek mój druk RMUA z ostatniego miesiąca, pojechał do NFZ. Bardzo szybko dostał się do właściwego pokoju (z czego niebywale się ucieszył), usłyszał, że owszem druki są w porządku i pani poprosi jeszcze o akt urodzenia dziecka. Na pytanie : a po co? usłyszał :
"Żeby udowodnić, że dziecko się urodziło i że to jest Państwa dziecko"
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wyszło na to , że przez 11 lat oszukiwaliśmy NFZ, latając po lekarzach i szpitalach z nieistniejącym dzieckiem, a kupę osób popełniło przestępstwo(np. NFZ wydając Martynie kartę, nie mając pewności czy się urodziła!).
Ponieważ nie ma innej możliwości, Grzegorz pojedzie jutro jeszcze raz ale na wszelki wypadek zabierze Tyśki legitymację i dowód, komplet badań lekarskich, moją książeczkę ubezpieczeniową i mój rtg płuc (a nuż się przyda).
Kurcze, muszę sprawdzić kto tak na prawde odbiera telefon mojej córki...

Jeśli ktoś będzie miał zablokowaną kartę (podobno mnóstwo dzieci ma taki problem) to  ...(jak to mówią w ulubionym serialu Tyśki) powodzenia Charlie.

A tak wogóle to jutro idziemy na spotkanie autorskie z Katarzyną Grocholą. Może się trochę odstresuję. Chociaż kto wie co będzie po jutrzejszej wizycie w miłościwie nam panującym NFZ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz