Łączna liczba wyświetleń

środa, 9 maja 2012

Się działo!


No jak będę pisać w tym tempie to raczej mi tu nie będzie przybywać bo połowę zapomnę. Ale dobra. Uzupełniam za ostatni miesiąc.

Początek ciepłych dni oczywiście przesiedzieliśmy w ogródku. Trzeba było pousuwać część gałęzi, wygrabić, poprzesadzać. Tyśka solidnie sie napracowała.




W międzyczasie wrócił z wyjazdu wujek Marcin. Martyna wybrała się pozwiedzać jego nowe królestwo czyli tira. Wszędzie wlazła.





W sobotę - 28 kwietnia było uroczyste otwarcie "Orlika" w sąsiedniej miejscowości. Babcię jako radną zaproszono oficjalnie i babcia zabrała Tyśkę. Pojechały przed 11 rano a wróciły po 18.00. Oprócz części oficjalnej były zabawy dla dzieci, wspólne granie w różne gry, dmuchańce, zjeżdżalnie, wata cukrowa, karaoke. No i przy okazji opaliły się obydwie.


 
I to był koniec dobroci tego dnia. Niechcący, przez naszą głupotę, mogło stać się coś naprawde strasznego. Skończyło się prawie na niczym. Grzesiu i Tyśka mieli "małą" przygodę z koparką. Tysi całe szczęście nic sie nie stało, a Grzesiu skończył o kuli. Dobrze, że to tylko potężne stłuczenie.
A mówi się, że dzieci nie myślą. Krzyczymy, że trzeba najpierw pomyśleć a potem coś robić. A my, dorośli, co robimy? To samo. Ale mądry polak po szkodzie.
W tym samym czasie musiała się oczywiście ujawnić moja alergia na jakiegoś robala. Regularnie, na wiosnę w nogę gryzie mnie coś, na co mam uczulenie. Noga puchnie, w miejscu ugryzienia robi sie rumień o średnicy talerzyka deserowego, ropieje, chodzić się nie da i niestety kończy się na antybiotyku w każdej możliwej postaci + zastrzyk przeciwtężcowy. Tak więc rodzinnie wszędzie kuśtykaliśmy na jednej nodze.

W sobotę wybraliśmy sie do Pauli na urodziny. Paula to kuzynka Tyśki i chrześnica Grzesia. Dziewczyny nie miały możliwości nudzić się ze sobą ponieważ widzą się tylko kilka razy do roku, a i różnica wieku niewielka - tylko pół roku.
 


Niestety i stety, musieliśmy zmienić samochód. I dobrze i niedobrze. Tamten większy ( bo na 7 osób) i pojemniejszy a ten mniej pali (chyba) i też ładny. Kurczę, za bardzo przywiązuję się do rzeczy;-(






Tyśka oczywiście musiała nowe autko przetestować w każdy możliwy sposób.

Już niedługo będziemy mogli go przetestowac na trasie. 1 czerwca jedziemy do Cieszyna odebrać nagrodę za zdjęcie w konkursie fotograficznym "Familijna przygoda z książką". Co to - zobaczymy. Przy okazji skorzystamy z dnia bo wtedy właśnie zaczyna się w Cieszynie Międzynarodowy Festiwal Czytania nad Olzą.
Nie omieszkamy się pochalić.
Tyśka znalazła sobie w internecie jeszcze inny konkurs i zgłosiła wielką chęć udziału w nim. Co prawda szanse na wygrane sa małe bo obejmuje całą Polskę ale co szkodzi spróbować. "Doodle 4 Google" polega na zaprojektowaniu napisu Google tak aby (akurat w tej edycji konkursu) kojarzył się z Polską. Zrobiła to nawet dość fajnie ale czy spodoba się jurorom? Zobaczymy. Ale jest o co grać.

W szkole zaczęło się już powoli ostateczne odliczanie. Klasówka goni klasówkę, sprawdziany prawie co drugi dzień, jakieś testy i zaliczenia. Ale już niedługo bo pewno nauczyciele będą chcieli do początku czerwca mieć komplet ocen.
*******
Jutro czeka nas wizyta u lekarza. Od trzech tygodni Tyśka kicha jak opętana i z nosa jej leci jak z kranu. Zaczął się znów sezon alergiczny. Specjalistę alergologa mamy dopiero na sierpień (zapisywałam sie we wrześniu ubiegłego roku). Wtedy będzie już po Tyśkowej alergii. Lek który do tej pory brałyśmy - Singulair kupowałam za złotówkę a teraz podobno kosztuje 140. Strach się bać.
Tym optymistycznym akcentem kończę i do następnego razu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz