Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 maja 2013

O karcie stałego pacjenta

W "Urazówce" Pani Rejestratorka już nas poznaje "O! a ja pana już tu widziałam! Co tym razem?"
Tym razem matka przytrzasnęła, a w zasadzie zgniotła Tyśce palec (środkowy, żeby było śmieszniej) drzwiami z samochodu. Obeszło się bez gipsu, za to jest szyna. Aż się boję, bo wczoraj wykręciła nogę w kostce. Powiedziałam że do szpitala nie jedziemy, za Chiny Ludowe. Powiedzą, że dziecko maltretuję.
Znów trochę się nazbierało. Niestety , koniec roku szkolnego pociąga za sobą więcej pracy. Najpierw był szkolny koncert wiosenny, teraz szykuje nam się piknik a do wszystkiego potrzebni oczywiście rodzice.



 Szczerze przyznam, czekam z niecierpliwością aż Młoda wreszcie skończy podstawówkę. A w gimnazjum, w razie czego, mam dwie lewe ręce i nic nie umiem.  Ponadto Martyna jest zgłaszana na każdy konkurs plastyczny jaki jest dostępny. Z jednej strony fajnie bo przekłada sie to też na oceny ale z drugiej strony, Tyśka nic nie robi tylko prace konkursowe. Już straciłam rachubę. No i ten czas! 
Czasami jednak uda się coś zdobyć i wtedy jest przyjemnie. Ostatnio zdobyła wyróżnienie w konkursie fotograficznym organizowanym przez Uniwersytet Śląski. Wyróżnienie jest tym bardziej ważne, ze nie było podziału na kategorie wiekowe. Tyśka była praktycznie najmłodsza i konkurowała z 16-18 latkami.



   
Praca konkursowa Martyny


Przy okazji pooglądałyśmy sobie z bliska życie i pracę pszczół. Fajne doświadczenie , tym bardziej że obie z Tyśką jesteśmy uczulone, więc przed każdą pszczołą uciekamy. Organizatorem był Wydział Biologii i Ochrony Środowiska UŚ, były wiec liczne wystawy związane z ekologią i przyrodą ogólnie.


W konkursie na Tryptyk Wielkanocny co prawda nie udało się zdobyć nagrody ale praca Martyny na tyle mi się podoba, że mogę się pochwalić.


Teraz Tyśka jeszcze chętniej używa aparatu i czasami zdjęcia faktycznie wychodzą bardzo dobre.



W ramach ukulturalniania wybrałyśmy się na spotkanie autorskie z Beatą Ostrowicką. Pisarka pisze nie tylko dla dzieci ale również dla młodzieży. Szczerze polecam jej książki.



U nas ostatnio nagonka na biblioteki. Zamykać, zamykać!
No tak. Jak się szuka oszczędności to najlepiej w kulturze. A na pewno ludzie zaczną więcej czytać jak zamkną jakąś bibliotekę. 
Spodobał mi się pomysł Asi i zacznę spisywać książki które przeczytałam. Może ktoś skorzysta z moich doświadczeń czytelniczych. Jutro.

Za nami ostatnie wykłady na DUDzie. Tym razem dzieciaki poznały zwyczaje nietoperzy. I ich pożywienie, które rozlazło im się po rękach. Brrrrr i Fuj!


W sobotę byliśmy zobaczyć naszego nowego skarba a chyba w niedzielę będzie już u nas.
Przedstawiamy Molly.



W piątek zaliczyłam z Tyśki klasą wycieczkę do Krakowa. Fajnie było ale chyba już nie dla mnie tempo 12latków. Wszystko biegiem. W McDonald's spędziliśmy ponad dwie godziny. No ale jak wpadnie grupa 50 osób to nie ma sie co dziwić. A co dopiero jak wpadną równocześnie cztery takie grupy!
Zobaczyliśmy Wawel, Kościół Mariacki, co znaczniejsze pomniki, zostawiliśmy kasę w Manufakturze Czekolady i Manufakturze Cukierków i do domu. Trafiliśmy też akurat na 140 lecie Krakowskiej Straży Pożarnej. Domyślcie się miny Tyśki. Cały rynek zastawiony autami strażackimi i strażakami. Niestety uroczystości właśnie się kończyły. Ale co sie napatrzyła to jej.